Opel Insignia w pierwszym teście samochodu na blogu 3miejskiej jazdy. Jak wypadł? Zapraszam do lektury...
model: Insignia
nadwozie: kombi
silnik: 2.0 CDTI 160ps diesel
skrzynia: manualna
skrzynia: manualna
rok produkcji: 2011
1.Wygląd zewnętrzny
Testowany Opel Insignia zastępowany już powoli przez nową generację debiutował na rynku w 2008 roku. W czasach swojego debiutu Opel ten robił na większości piorunujące wrażenie pod względem wyglądu zewnętrznego, zwłaszcza jak porównywało się Insignię do jej bezpośredniej poprzedniczki, czyli do Vectry, która delikatnie mówiąc urokiem nie grzeszyła. Masywne i zaokrąglone linie oraz opadający dach w każdej wersji nadwodzia są znakami rozpoznawczymi Insignii. Z zewnątrz Insignia Sports Tourer, czyli w wersji kombi jest dużym samochodem, jednym z większych w swojej klasie. W 2013 roku Opel postanowił odmłodzić Insignię bardziej skupiając się na zmianach we wnętrzu, a zewnątrz stosując podstawowe "liftingowe" chwyty w postaci zmiany wyglądu świateł, czy zderzaków.
Dzisiaj, gdy Insignia jest na rynku już od dobrych kilku lat i dość często można ją spotkać na naszych drogach, auto spowszedniało i nie robi już takiego wrażenia, choć w dalszym ciągu może się podobać. Znaczna większość jeżdżących po ulicach Opli ma dobrze wyglądające na tym samochodzie srebrne obwódki bocznych okien, dość duże 17" bądź większe felgi (choć moim zdaniem 18" to do tak masywnie wyglądającego samochodu minimum), ciemne szyby boczne oraz metaliczne kolory. Da się też spotkać Insignię w oryginalnym pakiecie OPC-line zawierającym między innymi dokładki na zderzaki, co dodaje pojazdowi odrobine sportowego charakteru. Na pewno Insignia zwraca na siebie uwagę dość często w sytuacjach, gdy w lusterku zauważymy ją z włączonymi i mrugającymi niebiesko-czerwonymi światłami zza atrapy chłodnicy 😏. Ponieważ samochód ten jest dość lubiany przez drogówkę i dlatego też często można natchnąć się na Insignię pełniącą rolę nieoznakowanego radiowozu.
OCENA: 8/10
Wewnątrz Insignia nawet w wersji kombi nie jest tak przestronna, na co wskazywałyby jej wymiary zewnętrzne. Porównując ją z bezpośrednimi rywalami w klasie jest przeciętnie jeśli chodzi o ilość miejsca w kabinie. I właśnie ta przestronność będzie mieć duży wpływ na ocenę w tej kategorii. Pasażerowie tylnej kanapy mający około 185 cm wzrostu i nie siedzący za rosłą osobą nie powinni jednak przesadnie narzekać na ciasnotę. Tylko
dość krótka i nisko zamocowana kanapa sprawia, że wysoka osoba będzie
siedzieć z kolanami umiejscowionymi prawie na wysokości swojej klatki piersiowej. Jednak mimo powszechnej opinii o braku miejsca z tyłu muszę stwierdzić, że jest całkiem przyjemnie. Chyba że myślimy o innych wersjach nadwodzia niż testowane kombi. Wtedy naprawdę mocno opadający dach będzie skutecznie przeszkadzał nawet nie za wysokim osobom zajmującym miejsca na tylnej kanapie. Jednak w testowanej wersji nadwozia nie ma powodów do narzekań. Jak na nadwozie typu kombi przystało bagażnik jest foremny, jednak pod względem pojemności już tylko przeciętny.
Przechodząc do przedniej części kabiny mogę stwierdzić, że nawet wysoki kierowca będzie w stanie zająć odpowiednie miejsce za kółkiem. Dość mnoga możliwość ustawień fotela nawet w testowanej, nie najwyższej wersji wyposażeniowej pozytywnie zaskakuje. Również na plus jest dwuosiowe regulowanie pozycji kierownicy, choć z drugiej strony jest to samochód klasy średniej, więc nie powinno to dziwić.
Pierwsze wrażenie kontaktu z samochodem po zajęciu miejsca za kierownicą jest pozytywne. Pomimo ponad 160 tysięcy przejechanych kilometrów (przebieg oryginalny, potwierdzony w ASO, samochód z polskiego salonu) nie widać zmęczenia i zużycia wnętrza. Skórzana kierownica ma się dobrze. Wszelkie przyciski, manetki, uchwyty czy też tapicerka siedzeń, podłokietnika i dachu są w bardzo dobrym stanie.
Plastiki na desce rozdzielczej oraz na przednich i tylnych drzwiach do wysokości mniej więcej listwy ozdobnej są miękkie w dotyku i naprawdę nie ma się o co przyczepić. Gorzej robi się schodząc coraz bardziej w dół, wtedy już czeka na nas tylko twarda skorupa. Podczas jazdy mimo kilku lat eksploatacji i kilkuset tysięcy przebiegu w środku pojazdu nie słychać dziwnych dźwięków, które miałyby mieć źródło w wykończeniu wnętrza. Jedynie na większej dziurze, bądź na progu zwalniającym czasem odezwie się konsola środkowa. Ogólnie wykończenia wnętrza na plus, choć takie rzeczy jak wspomniana wcześniej trzeszcząca konsola (co jest znane w Insignii sprzed faceliftingu) oraz łuszcząca się w testowanym egzemplarzu klamka otwierania drzwi kierowcy delikatnie psują efekt końcowy.
O ile obsługa komputera pokładowego jest łatwa i odbywa się poprzez kręcenie pewnego rodzaju "pierścieniem" na manetce kierunkowskazów, to już z obsługą multimediów na konsoli centralnej może być różnie. Bez znaczenia, czy mamy na pokładzie auta nawigację, czy też tylko sam radioodbiornik wraz z odtwarzaczem płyt, to potencjalnego nowego użytkownika może zaskoczyć multum przycisków. Jest to często wytykany w różnych testach minus tego samochodu, lecz ja zauważyłem jeden mały plusik tego typu rozwiązania. Każdy jeden guzik odpowiada konkretnej funkcji i nie trzeba przechodzić przez wiele ekranów opcji w systemie, aby na przykład dostać się do ustawień korektora dźwięku. Wystarczy nacisnąć przycisk "Tone" i już możemy zacząć dostosowywać ustawienia systemu grającego. W testowanym egzemplarzu nie ujrzałem zbyt wielu elektronicznych gadżetów. Są to głównie podstawowe rzeczy najbardziej przydatne podczas jazdy, tak jak chociażby dwustrefowa automatyczna klimatyzacja.
Pierwsze wrażenie kontaktu z samochodem po zajęciu miejsca za kierownicą jest pozytywne. Pomimo ponad 160 tysięcy przejechanych kilometrów (przebieg oryginalny, potwierdzony w ASO, samochód z polskiego salonu) nie widać zmęczenia i zużycia wnętrza. Skórzana kierownica ma się dobrze. Wszelkie przyciski, manetki, uchwyty czy też tapicerka siedzeń, podłokietnika i dachu są w bardzo dobrym stanie.
Plastiki na desce rozdzielczej oraz na przednich i tylnych drzwiach do wysokości mniej więcej listwy ozdobnej są miękkie w dotyku i naprawdę nie ma się o co przyczepić. Gorzej robi się schodząc coraz bardziej w dół, wtedy już czeka na nas tylko twarda skorupa. Podczas jazdy mimo kilku lat eksploatacji i kilkuset tysięcy przebiegu w środku pojazdu nie słychać dziwnych dźwięków, które miałyby mieć źródło w wykończeniu wnętrza. Jedynie na większej dziurze, bądź na progu zwalniającym czasem odezwie się konsola środkowa. Ogólnie wykończenia wnętrza na plus, choć takie rzeczy jak wspomniana wcześniej trzeszcząca konsola (co jest znane w Insignii sprzed faceliftingu) oraz łuszcząca się w testowanym egzemplarzu klamka otwierania drzwi kierowcy delikatnie psują efekt końcowy.
O ile obsługa komputera pokładowego jest łatwa i odbywa się poprzez kręcenie pewnego rodzaju "pierścieniem" na manetce kierunkowskazów, to już z obsługą multimediów na konsoli centralnej może być różnie. Bez znaczenia, czy mamy na pokładzie auta nawigację, czy też tylko sam radioodbiornik wraz z odtwarzaczem płyt, to potencjalnego nowego użytkownika może zaskoczyć multum przycisków. Jest to często wytykany w różnych testach minus tego samochodu, lecz ja zauważyłem jeden mały plusik tego typu rozwiązania. Każdy jeden guzik odpowiada konkretnej funkcji i nie trzeba przechodzić przez wiele ekranów opcji w systemie, aby na przykład dostać się do ustawień korektora dźwięku. Wystarczy nacisnąć przycisk "Tone" i już możemy zacząć dostosowywać ustawienia systemu grającego. W testowanym egzemplarzu nie ujrzałem zbyt wielu elektronicznych gadżetów. Są to głównie podstawowe rzeczy najbardziej przydatne podczas jazdy, tak jak chociażby dwustrefowa automatyczna klimatyzacja.
Widoczność do przodu oraz na boki jest celująca. Gorzej robi się, gdy chcemy ujrzeć coś przez tylną szybę. Jest ona na tyle mała, że podczas cofania należy wspomagać się w dużej mierze lusterkami bocznymi oraz ewentualnie czujnikami parkowania.
OCENA: 6,5/10
3. Wrażenia z jazdy
Testowany egzemplarz został wyposażony w turbodoładowany silnik diesla o pojemności 2 litrów rozwijający 160 koni mechanicznych oraz 360 Nm już od 1750 obr/min . Można by rzec wystarczająco. Jednak na ważącej ponad 1700 kg Insignii te wartości nie robią dużego wrażenia. Szczególnie w mieście, gdzie często się zatrzymujemy i znów rozpędzamy czuć, ile wysiłku musi włożyć wysokoprężna jednostka, aby ruszyć auto z miejsca. Samochód z tym silnikiem na pewno nie nadaje się do wyścigów spod świateł ze startu zatrzymanego, ale z drugiej strony nie do tego został stworzony. Swoje dobre oblicze testowana Insignia pokazała w trasie, szczególnie na autostradzie. Gdzie elastyczny diesel pozwala na wyprzedzanie bez redukcji biegu, a gdy osiągniemy zadowalającą nas prędkość i wrzucimy szósty bieg możemy cieszyć się pewną i stabilną jazdą przy relatywnie niskim zużyciu paliwa. Z tym silnikiem jest to typowy samochód na autostradę do pokonywania długich tras. Moment obrotowy wydaje się wystarczający i jest dostępny w dużym zakresie obrotów, brakuje go jedynie momentami przy naprawdę niskich obrotach, jednak to typowe dla turbodoładowanych silników.
Przy rozpędzaniu się i wkręcaniu silnika na obroty jest on dość głośny. Jednak gdy osiągniemy prędkość autostradową i jedziemy jednostajnie, to przy 140 km/h i trochę ponad dwóch tys. obrotów dźwięk silnika staje się praktycznie niesłyszalny. Spalanie w mieście jest całkiem duże i waha się w okolicach 8,7 litra, co spowodowane jest zapewne częstym wprowadzaniem sporej masy własnej samochodu w ruch. W trasie jest o niebo lepiej, bo przy równej jeździe w okolicach prędkości 130 km/h może to być nawet 6,4 litra na setkę. O cyklu mieszanym napiszę później, przy okazji następnego punktu i wrażeń z pokonania trasy testowej.
Układ kierowniczy nie jest nastawiony na sportową jazdę. Co prawda dobrze czujemy co w danej chwili dzieje się z samochodem, lecz nie jest on do końca bezpośredni, ponieważ gdy chcemy pokonać ostrzejszy zakręt czasem nie wystarczy skręcić kierownicą bez przekładania rąk. Zawieszenie w testowanym egzemplarzu było w świetnej kondycji. Dobrze wybierało i tłumiło nierówności. Być może była to też po części zasługa opon o dużym profilu. W Oplu Insignii występowały dwa rodzaje skrzyń manualnych. W testowanym modelu zamontowana jest ponoć lepsza i bardziej wytrzymała skrzynia o kodzie f40. Po dłuższym postoju, gdy auto, a także co za tym idzie jego podzespoły nie były rozgrzane dało się wyczuć delikatne zahaczania przy wyborze drugiego jak i trzeciego biegu. Jednak po tym jak auto zostało dogrzane problem zanikał i biegi wchodziły płynnie oraz delikatnie. Po za tym wszystko począwszy od pedałów sprzęgła, gazu, hamulca, a skończywszy na hamulcu postojowym działa płynnie i nie stawia nieprzyjemnych oporów, które mogą doskwierać w czasie jazdy.
Po przejechaniu 80 kilometrowej trasy testowej 3miejskiej jazdy samochód na komputerze pokładowym wyświetlił wynik średniego spalania na poziomie 7,4 litra na 100 kilometrów. Podczas pokonywania trasy panowała słoneczna, a wręcz typowo letnia pogoda i temperatura około 27 stopni Celsjusza. Przez całą drogę klimatyzacja pracowała na drugim stopniu dmuchawy. Styl jazdy był jak najbardziej normalny i taki sam będzie w każdym przeprowadzanym teście na trasie testowej, bez ecodrivingu i myśleniu o każdej kropli zużytej ropy, ale też bez żadnych szaleństw. Normalne, sprawne poruszanie się. Początek testu rozpoczął się około godziny 13 i trwał około 1,5 godziny. W tym czasie już można było odczuć wzmożony oraz stopniowo zwiększający się popołudniowy ruch na drogach. Po pokonaniu odcinka testowego nie czułem zmęczenia. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki spalanie na średnim poziomie 7,4 litra po przejechaniu 80 kilometrów w cyklu mieszanym, od typowo miejskich zatłoczonych ulic, po drogi ekspresowe wynik ten można uznać za przyzwoity.
OCENA: 7/10
4. Sytuacja na rynku wtórnym
Na tę chwilę Insignia stała się bardzo łakomym kąskiem na rynku wtórnym. Jest często poszukiwanym autem, co przekłada się na dużą podaż i dość wysokie ceny. Osoby zainteresowane tym modelem samochodu mogą przebierać w ofertach. Wiele opcji silnikowych oraz 3 rodzaje nadwozia sprawiają, że mamy do wyboru mnogość zróżnicowanych ofert. Zdecydowana większość egzemplarzy występuje w zestawieniu kombi + dwulitrowy diesel o mocach od 110 koni (nie brałbym go pod uwagę po jeździe 160 konnym, który wydawał się przyzwoitym minimum) do 195 koni (silnik wyposażony w dwie turbiny) w różnych wersjach wyposażenia. Duży odsetek ofert stanowią samochody sprowadzane zza granicy, ale występują też pojazdy krajowe, jednak w większości poleasingowe. Da się także znaleźć oczywiście wersję benzynową z silnikami od 1.4 turbo do 2.8 v6 turbo w sportowej wersji OPC. Tutaj najlepszym wyborem wydaje się być wersja 1.6 turbo, bądź troszkę podstażały technicznie, ale nadający się do montażu instalacji LPG wolnossący 1.8. Tym, którym nie przeszkadza troszkę wyższe spalanie polecam 2.0 turbo o mocy 220 koni mechanicznych. Silnik ten potrafi spalić dość dużo paliwa, ale wydaje się być najlepszym kompromisem pomiędzy mocą, a pojemnością. Wiele egzemplarzy wyposażonych jest w skrętne biksenonowe reflektory AFL. Oferują one automatyczne dostosowanie strumienia światła do warunków i prędkości podróży oraz automatyczną zmianę świateł na drogowe, co przekłada się na naprawdę bardzo dobre oświetlenie drogi. W każdym razie obecnie na rynku widnieje mnóstwo ogłoszeń z ofertami sprzedaży Insignii w najróżniejszych konfiguracjach wyposażenia, rodzaju nadwozia i silnika, więc nawet najbardziej wybredny powinien znaleźć samochód dopasowany pod swoje wymagania.
Opel Insignia pod względem bezawaryjności wygląda dość dobrze. Można usłyszeć o słynnych problemach z elektroniką, jednak są one tylko domeną egzemplarzy z pierwszych lat produkcji. Trwałe silniki diesla 2.0 CDTI konstrukcji fiata są rozwinięciem jakże niezniszczalnego 1.9 CDTI/JTD, montowanego w samochodach koncernu fiata oraz GM. Silnik ten uznawany jest przez wielu specjalistów za jednego z najlepszych diesli na rynku początku lat 2000. Przy odpowiednim traktowaniu 2.0 CDTI we wszystkich wariantach mocy odpłaci się długą i bezawaryjną eksploatacją. Wtryskiwacze, koło zamachowe, czy turbina wytrzymują znaczne przebiegi. Wiadomo, że jak każdy nowoczesny diesel może mieć pewne problemy choćby z filtrem cząstek stałych DPF, bądź zaworem EGR, choć nie są one już tak uporczywe jak we wcześniejszych modelach Opla. Istotną wadą tych silników, którą trzeba usunąć, to parciejąca z wiekiem uszczelka smoka oleju, która doprowadza do spadku ciśnienia oleju w silniku, co w skrajnych przypadkach może skończyć się nawet jego zatarciem oraz pękająca rura doprowadzająca powietrze do turbiny. Podobno w wersjach poliftingowych problemy te zostały usunięte. Silniki benzynowe ogółem także nie sprawiają większych kłopotów. Turbodoładowane 2.0 i 1.6 mają duże zapotrzebowanie na paliwo, jednak odwzajemniają się dobrymi osiągami. W 2 litrowych silnikach zdarzają się problemy z łańcuchem rozrządu. Zawieszenie jest jednym z najmocniejszych punktów testowanego Opla. Jest trwałe i dobrze zestrojone. Na karoserii nie widać żadnych ognisk rdzy, nawet w ukrytych podatnych na wilgoć miejscach, co może świadczyć o przyzwoitym zabezpieczeniu antykorozyjnym.
Insignia jest wciąż dość zaawansowanym technicznie samochodem, co wpływa na to, że części i usługi serwisowe nie należą do bardzo tanich, jednak do cen w markach premium wciąż im daleko. Z dostępnością części nowych, a nawet używanych nie ma najmniejszego problemu. Można przebierać w wielu zamiennikach o zróżnicowanej cenie (i pewnie jakości), a także postawić na części oryginalne.
OCENA: 8,5/10
5. Trasa testowa

Średnia z 7 lat i 139 tys km 7,1L/100km. Wrażenie na niej robi tylko box i przeloty pod 200km/h. Tak co bym nie robił i jak nieb jezdzilokokice 7
OdpowiedzUsuńPo tylu latach i przebytych kilometrach w jednym aucie, a co za tym idzie po dokładnym poznaniu samochodu na pewno wynik koło 7 litrów jest do osiągnięcia. A mając na uwadze masę auta oraz duży komfort podróżowania nie można mieć do tego wyniku zastrzeżeń.
Usuń